Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Smaki dzieciństwa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Smaki dzieciństwa. Pokaż wszystkie posty

13 stycznia 2022

MIODOWNIK




 Drugim naszym świątecznym ciastem był miodownik. To było ulubione ciasto moich starszych dziewczyn z dawnych lat, czyli taki powrót do smaków ich dzieciństwa. Kruche miodowe blaty, przełożone ciepłą masą budyniową. To wszystko uwieńczone lukrem z posypką- jak za dawnych lat👌😋

5 września 2020

BŁYSKAWICZNE RACUCHY DROŻDŻOWE Z JABŁKAMI- GENIALNE

 


   Tak mnie ostatnio naszło na racuchy... 😆 A jako, że u mnie od pomysłu do realizacji, czasu nie mija wiele, tak więc już tego popołudnia były racuchy do kawy, gorące prosto z patelni- najlepsze, wręcz bajeczne.

16 kwietnia 2020

KIEŁBASA SŁOIKOWA, DOMOWA MIELONKA, WERSJA II



   Domowa mielonka, czyli kiełbasa słoikowa cieszy się niesłabnącą popularnością zarówno u nas w domu, jak i na blogu. Dla jednych, to smaki dzieciństwa, dla innych nowe odkrycie, co by nie było, na pewno warto spróbować. Tym bardziej, że dzisiejsze mielonki, pozostawiają wiele do życzenia.

21 lutego 2016

TORT BEZOWY Z KREMEM KAWOWYM I TRUSKAWKAMI



   Taki tort, to smaki mojego dzieciństwa. Choć koneserem kawy nigdy nie byłam, to ten tort był moim zdecydowanym faworytem. I choć taka beza, to bomba kaloryczna, to niekiedy można i warto

4 lutego 2015

SZARE KLUSKI, CZYLI KLUCHY Z PYRÓW


   Moje ulubione kluski, tzw. kluchy z pyrów, dla niewtajemniczonych szare kluski (choć nie wiem dlaczego..., bo moje nigdy szare być nie chcą). Te kluchy to moje najlepsze wspomnienie smaków dzieciństwa, zawsze byłam ich wielką fanką. Moje dzieci również odziedziczyły w genach zamiłowanie do tego cudownego smaku. Zawsze bywają u nas w okresie zimowym, jakoś tak wtedy przychodzi ochota na bardziej treściwe dania. Choć bywały zwykle tylko raz w roku, to i tak zajadamy je dwa dni (zawsze to jedna robota, której przy nich nie brakuje).
Choć nie wiem, czy w tym roku raz wystarczy bo odkąd moja najmłodsza pociecha stwierdziła w ubiegłym roku, że "...to jest tak pyszne, że mama musi robić częściej bo ona to bardzo lubi..." Tak więc w ubiegłym roku były wyjątkowo dwa razy... W tym dopiero raz ale zima tak naprawdę dopiero się zaczyna... :-)
A odkąd bardzo ułatwiłam sobie pracę (nie trę ziemniaków na drobnej tarce, tylko mielę w maszynce- czym człowiek starszy tym bardziej kombinuje by się nie przemęczać) ich przygotowywanie to czysta przyjemność. Smak pozostaje taki sam, więc polecam wszystkim mój sposób.
Z podanych składników miałam obiad na dwa dni dla 6 osób, więc było tego sporo, ilości dopasujcie pod własne możliwości konsumpcyjne. Podane ilości są takie dla orientacji (choć tym razem wszystko odważałam), ja przeważnie robię "na oko" do odpowiedniej konsystencji, kluski nie mogą się rozpadać ale też nie mają być zbyt twarde.
Podaję ilości ziemniaków obranych i zmielonych już po odciśnięciu, gdyż ilość po odciśnięciu zależna jest od gatunku ziemniaków, czym bardziej mączyste tym ubytku będzie mniej, z kolei przy wodnistych odejdzie b.dużo wody. Moje ziemniaki były sałatkowe.
By nie dawać zbyt dużo tłuszczu ja podlewam kluski podsmażając je, wodą od gotowania, wówczas dodatek tłuszczu jest zbędny, wystarcza to, co się wytopi z boczku, choć bywa tego niewiele. Nadmiar tłuszczu nie jest konieczny, ważny jest natomiast smak wysmażonych skwarek, bez nich to nie byłoby takie samo danie. Więc nie jest aż tak źle z tą kalorycznością... tak się przynajmniej pocieszam... :-)

Składniki:
- 1800g obranych ziemniaków (po odciśnięciu miałam 1270g)
- 4 jajka
- 150g mąki żytniej typ720
- 250g mąki orkiszowej (lub trochę mniej pszennej)
- 2 łyżki mąki ziemniaczanej
Dodatkowo:
- 400-500g chudego wędzonego boczku
- 2 duże cebule
- 1 łyżka oleju kokosowego bezzapachowego lub smalcu (gdy mamy b.chudy boczek) + 1 łyżka do kapusty
- 1-1,5kg kiszonej kapusty
- świeżo mielony pieprz
- kawałek gazy do odciśnięcia ziemniaków

Boczek pokroić w małą kostkę i wysmażyć na suchej patelni, gdy jest bardzo chudy dodać trochę oleju kokosowego bezzapachowego lub smalcu. Do wysmażonego boczku dodajemy obraną, pokrojoną w dość dużą kostkę cebulę i podsmażamy do jej miękkości.



Obrane ziemniaki pokroić na mniejsze kawałki i zmielić w maszynce do mięsa (z drobnym sitkiem) ja mieliłam dwukrotnie lub zetrzeć na tarce o najdrobniejszych oczkach. Zmielone lub starte ziemniaki wykładamy partiami na gazę rozłożoną na misce i odciskamy nadmiar soków (dość mocno ale nie mają to być suche wióry), przekładamy do czystej miski i w ten sam sposób postępujemy z resztą masy ziemniaczanej. Warto zważyć to co nam pozostało, byśmy tak orientacyjnie wiedzieli ile dać mąki i jajek.





Z miski zlewamy delikatnie wodę, a to co zostanie na dnie - skrobia zimniaczana, dodajemy do odciśniętych ziemniaków.


Dodajemy do masy jajka, wsypujemy mąki ziemniaczaną, żytnią i część orkiszowej (lub pszennej) i dokładnie mieszamy. Mąkę orkiszową najlepiej dosypywać stopniowo, ciasto na kluski powinno być dość gęste (gdy nie mamy pewności najłatwiej wrzucić jedną kluskę na wrzątek i sprawdzić czy się nie rozpadnie.


Kluski zsuwać przy pomocy łyżki do wrzącej, osolonej wody. Po wypłynięciu na powierzchnię i zagotowaniu gotujemy jeszcze ok.3 minuty.



Następnie przekładamy łyżką cedzakową na rozgrzaną patelnię ze skwarkami i podsmażamy jeszcze chwilę mieszając.


Warto odlać sobie w kubku wodę od gotowania  klusek, którą wykorzystamy później do ich odgrzania. By nie dawać zbyt dużo tłuszczu ja podlewam kluski podrzewając je, wodą pozostawioną od ich gotowania.
Szczególnie jest to przydatne na drugi dzień. Gdy ich nie podlejemy będą suche. Ja zużyłam do ich podlania na drugi dzień ponad 200ml wody.



Idealnie smakują podane z gotowaną kiszoną kapustą. Po ugotowaniu kapusty, odlewam nadmiar płynów (jest tego niewiele, bo daję mało wody do gotowania) i dodaję łyżkę oleju kokosowego i sporo świeżo mielonego pieprzu.



Smacznego :-)
Zimowy Obiad

6 grudnia 2014

KIEŁBASA SŁOIKOWA, DOMOWA MIELONKA



   Białą, domową kiełbasę robimy kilka razy do roku. Zawsze przygotowujemy ją według sprawdzonego od lat przepisu. Domowa kiełbaska bez zbędnych dodatków jest najlepsza. Tym razem część postanowiliśmy włożyć do słoików, taka kiełbaska słoikowa (domowa mielonka) to idealny dodatek do kanapek, a w połączeniu z domowym chlebem lub bułką to śniadanie wprost jak marzenie. Przygotowywaliśmy farsz według tego przepisu , większa część poszła do jelit, a 1,5kg gotowego farszu włożyliśmy do 6 słoików (każdy 250g). Pasteryzacja takich słoików powinna przebiegać w trzech etapach: Pierwszego dnia gotujemy słoiki 60 minut, schładzamy, drugiego dnia gotujemy ok.40 minut, schładzamy i trzeciego dnia jeszcze ok.20-30 minut. Wówczas mamy gwarancję, że zawartość takiego słoika nam się nie zepsuje. Można także gotować jednego dnia 3h, ja jednak preferuję ten pierwszy sposób.
Taka mielonka to smak naszego dzieciństwa. :-)

Z poniższych ilości wychodzi u mnie ok.16-17 słoików 0,35l

Składniki:
- 2 kg mięsa z łopatki
- 1kg karkówki
- 0,5kg surowego, chudego podgardla (można zastąpić boczkiem)
- 0,5kg surowego boczku
- 3 lekko kopiaste łyżeczki czarnego pieprzu
- 3 łyżki soli morskiej (u mnie himalajska)
- 4-5 ząbków czosnku
- 4-5 kopiastych łyżek aromatycznego majeranku
- ok.350ml zimnej wody (dolewamy stopniowo)
- jelita lub słoiki

Mięso umyć, zmielić na grubych (łopatkę i karkówkę) i średnich (boczek i podgardle) oczkach maszynki do mielenia (użyłam 10 i 6). Do miski z mięsem wsypać roztarty w dłoniach majeranek, dodać sól, pieprz , zmiażdżone ząbki czosnku i stopniowo dolewając wodę wyrabiać (ok.15 minut). Więcej szczegółów odnośnie przygotowania znajdziecie tutaj  . Wody dolewamy min.3/4 szklanki, max.400ml. My dodaliśmy ok.350ml. Było idealnie. Długie wyrabianie gwarantuje dobre "związanie" wędliny. Wyrobione mięso pakujemy w jelita lub nakładamy do przygotowanych wcześniej słoików, dokładnie ubijamy (by nie było wolnych miejsc), można pomóc sobie łyżką (słoiki nie powinny być jednak pełne).
Ja odłożyłam sobie 1,5kg gotowego mięsa w misce do lodówki do drugiego dnia, by lekko speklowało i nabrało jeszcze lepszego smaku, ale można nakładać od razu.



Słoiki dokładnie zakręcamy i umieszczamy w dużym garnku (dno wykładamy ściereczką), zalewamy do 3/4 wysokości słoików wodą i doprowadzamy pod przykryciem do wrzenia. Gotujemy na średnim ogniu ok.60 minut. Po tym czasie słoki wykładamy na blat. Studzimy. Wkładamy do lodówki. Drugiego dnia pasteryzację powtarzamy. Wyjmujemy słoiki, umieszczamy w garnku, zalewamy zimną wodą do 3/4 wysokości, zagotowujemy i gotujemy ok.40 minut. Następnie słoiki schładzamy i do lodówki. Trzeciego dnia czynności powtarzamy z tym, że gotujemy jeszcze trochę krócej, a mianowicie wystarczy 20 minut (ja gotowałam 30). Studzimy i przechowujemy w chłodnym miejscu. 






Smacznego :-)

6 czerwca 2014

KOMPOT TRUSKAWKOWY Z KSYLITOLEM



   Przez wielu już zapomniany, przez innych nie pamiętany wcale. Odkąd nastała moda na soki "owocowe" w kartonikach praktycznie niewiele osób przygotowuje tego typu zaprawy na zimę. U nas przez jakiś czas również był zapomniany, po prostu robiłam i nie było komu go jeść. Dlatego też przez kilka lat nie zaprawiałam kompotów wcale, bo nie było na nie chętnych. Odkąd w odstawkę poszły kupne soki, a do picia pozostała tylko woda, chętnych na domowy kompocik nie brakuje. Od ubiegłego roku w przetworach zimowych swoje miejsce wyraźnie zaznaczył kompot truskawkowy, który u nas ma wielu zwolenników. Przepis z dawnych kompotowych czasów, zamieniłam tylko cukier na ksylitol.

Składniki:
- odszypułkowane truskawki (ilość dowolna)
- ksylitol (na 8 litrowych słoików potrzebujemy go 1kg ) lub cukier
- po kilka kulek agrestu (na każdy słoik po 4-5 sztuk)- nie trzeba

Do wymytych, suchych słoików wkładamy po kilka kulek agrestu oraz umyte i odszypułkowane truskawki- do pełna.




Do garnka wlewamy ok.1 litra wody (może być gorąca) i wsypujemy ksylitol (lub cukier). Na każdy litrowy słój potrzebujemy 1/8 kg ksylitolu (cukru). Przykładowo: ja miałam 8 słoików po 0,5l = 4 litry, więc do litra wody w garnku wsypałam 0,5kg ksylitolu. Wodę z ksylitolem doprowadzamy do wrzenia (mieszając) i zalewamy nią nasze truskawki tak, by do każdego słoika trafiła podobna ilość cieczy. Następnie wrzącą lub gorącą wodą dopełniamy nasze słoiki.







Zakręcamy dokładnie nakrętki, ustawiamy na dnie dużego garnka (wyłożonego szmatką) dolewamy ciepłej wody do ok.1/2 wysokości słoi, przykrywamy garnek pokrywką i pasteryzujemy. Po zagotowaniu zmniejszamy lekko palnik, jednak woda musi się cały czas gotować i gotujemy ok.20 minut.  Następnie słoiki ostrożnie wyjmujemy na szafkę,(po kilku minutach ja zawsze jeszcze dokręcam wieczka i pozostawiamy do wystudzenia).
Zimą taki kompocik to miłe wspomnienie lata. Samo zdrowie zamknięte w słoiku, bez konserwantów, barwników, itp.






Smacznego :-)
Nowalijkowe Kucharzenie Milion smaków truskawek Domowy Wyrób

27 maja 2014

KURCZAK Z ROŻNA - PIECZONY NA BUTELCE



    Kurczak pieczony w piekarniku na butelce, smakujący jak z rożna, to zdecydowanie smak mojego dzieciństwa. Jak łatwo przygotować takiego kurczaka w domu, możecie się przekonać sami. Nie potrzeba wcale dużo przypraw a smak jest powalający. Ja dodaję tylko małą ilość soli, aromatyczny majeranek- to podstawa, posypuję dwoma rodzajami papryki i gotowe. Ten zapach i smak, po prostu bajeczne!
Mojej Rodzince tak zasmakował iż w krótkim czasie był już u nas dwukrotnie. Za drugim razem tylko w podwójnej ilości... Wczoraj nasz kurczak miał już w piekarniku kumpla do towarzystwa - we dwóch raźniej... ;-)
Kiedyś przygotowywało się takiego kurczaka na butelce od śmietany, teraz takowych opakowań brak, ja zaadoptowałam w tym celu butelkę po soku, może być również słoik.

Składniki:
- 1 kurczak w całości (mój miał ok.1600g)
- aromatyczny majeranek (ok.2-3 łyżek)
- ostra mielona papryka
- słodka mielona papryka
- sól
+butelka ,np.po soku

Kurczaka dokładnie umyć, odciąć kuper i lekko osuszyć. Do wnętrza wsypać 1 łyżkę majeranku, posypać także solą (ja zmieliłam tylko trochę młynkiem).
Wierzch natrzeć majerankiem i posypać lekko ostrą papryką oraz intensywniej słodką. Oprószyć lekko solą (ja posypałam tylko solą z młynka, użyłam jej naprawdę niewiele a wcale nie był niedosolony). Doprawioną tuszkę umieszczamy na butelce (napełnionej wodą do ok.3/4 pojemności), postawionej na blaszce z piekarnika. Woda parując zapewni soczystość naszego mięsa.


Blaszkę wsuwamy do nagrzanego do 200*C piekarnika i pieczemy w tej temperaturze przez pierwsze 30 minut (termoobieg). Następnie temperaturę zmniejszamy do 170*C i dopiekamy jeszcze ok.40 minut. Cały czas mamy włączony termoobieg. Gdy zbyt mocno się rumieni można temperaturę pod koniec zmniejszyć do 160*C, czasu lepiej nie skracać, musi się dopiec wewnątrz.



Ja piekłam jednego ok.70 minut, gdy wsunęłam dwa, czas wydłużyłam do 80 minut (były też trochę większe- każdy miał prawie 1700g).


we dwóch raźniej ;-) 



Smacznego ;-)