Pyszne, delikatne, bardzo owocowe i szybko znikające w brzuchach mojej żarłocznej rodzinki. Pochłaniali jeszcze ciepłe, mimo , że chwilę wcześniej zajadali obiad. Chyba to te promienie słońca na tarasie tak na nich podziałały, w końcu to nie norma, by w marcowe popołudnie biesiadować na tarasiku. Pogoda nam sprzyja, drożdżóweczki do popołudniowej kawki na tarasie były więc idealne. Gorąco polecam ! Przepis znaleziony tutaj z moimi małymi zmianami, polegającymi głównie na zamianie mąki pszennej na orkiszową.
Jeszcze nieraz zagoszczą na naszym stole, są delikatne jak mgiełka. ;-)
Składniki na 16 sztuk:
- 410g mąki orkiszowej (u mnie typ 750) lub 370g mąki pszennej
- 100ml ciepłego mleka
- 40g świeżych drożdży
- 45g ksylitolu
- 5g cukru trzcinowego
- 3 jajka
- 170g miękkiego masłą
- 1/2- 3/4 płaskiej łyżeczki soli himalajskiej lub morskiej
Dodatkowo:
- 150g malin (mrożonych lub świeżych)
- 1 jajko do posmarowania
- lukier do posmarowania : 1,5 szklanki pudru trzcinowego, ok.4-5 łyżek soku z cytryny (u mnie tradycyjnie lukier marcepanowy: puder trzcinowy- ok.10 łyżeczek+kilka kropli aromatu migdałowego+kilka łyżeczek kremówki)
Uwaga: drożdże, masło i jajka wyjmujemy wcześniej z lodówki, aby się ociepliły.
Z drożdży mleka i mąki robimy zaczyn. W tym celu rozkruszamy drożdże do kubeczka, dodajemy do nich łyżeczkę (5g) cukru trzcinowego, rozprowadzamy dokładnie. Następnie dodajemy 1 łyżkę mąki i ciepłe mleko. Dokładnie mieszamy i odstawiamy na ok.10 minut aż się mocno spieni. Aż zaczyn wypełni cały kubek.
Do dużej miski odważamy mąkę, dodajemy do niej sól, ksylitol i mieszamy. Następnie dodajemy po 1 jajku i mieszamy drewnianą łyżką. Mieszamy całość ręcznie ok.10 minut lub mikserem za pomocą haka ok.5-7 minut (na 4 poziomie)
Ciasto ma być gładkie.
Następnie dodajemy po kawałeczku miękkie masło, cały czas wyrabiając hakiem ok.5-7 minut. Otrzymamy gładkie, elastyczne i błyszczące ciasto. Miskę przykrywamy lnianą ściereczką i odstawiamy w cepłe miejsce na ok.1h aż podwoi objętość i znacznie się napuszy.
Wyrośnięte ciasto uderzyć pięścią i szybko zagnieść. Wyłożyć na podsypany mąką blat. Lekko rozpłaszczyć, przewrócić na drugą stronę i rozpłaszczyć dłońmi, podsypując delikatnie mąką na placek grubości ok.1,5cm (wymiarach ok.27x33cm).
Na placku rozsypać maliny (u mnie mrożone, nie rozmrażałam ich). Zwinąć w rulon wzdłuż dłuższego boku i pokroić na 16 kawałków.
Ułożyć je na dwóch blaszkach wyłożonych papierem do pieczenia i odstawić na ok.30-40 minut do wyrośnięcia.
Piec w nagrzanym piekarniku, w temp.180*C góra-dół, bez termoobiegu. Przed wstawieniem do piekarnika wierzch drożdżówek posmarować roztrzepanym jajkiem.
Pieczemy ok.15-20 minut do lekkiego zrumienienia. Ja piekłam 20 minut. Każdą blaszkę piekłam oddzielnie.
Jeszcze ciepłe polukrować. W oryginale był lukier cytrynowy, niestety w mojej rodzince inny niż marcepanowy nie przejdzie...
Przed podaniem można posypać mielonym ksylitolem. Same drożdżówki są bardzo mało słodkie. I udekorować malinami. Przechowujemy w plastikowym pojemniku.
Smacznego ;-)