Biszkopt, który piekę od lat jest rewelacyjny w smaku, moje najmłodsze dziecię mogłoby jeść sam, bez żadnych dodatków. Jest bardzo delikatny, wilgotny, nie ma w nim ani odrobiny suchości, nigdy nie daję do biszkoptów mąki ziemniaczanej i proszku do pieczenia. To stary przepis mojej mamy. Na każde jajko przypada łyżka cukru i łyżka mąki. Ważne, by dobrze ubić same białka, co zapewni puszystość ciastu.
Mój biszkopt był dość wysoki,myślę iż wystarczyłby taki z 5 jaj, choć on jest tak pyszny, że może być i taki wysoki...
Piekłam w ciemnej blaszce, o wym. 37x24cm
Składniki:
Biszkopt:
- 6 jaj (osobno białka i żółtka)
- 6 łyżek cukru (u mnie ksylitol lub trzcinowy, ale może być też zwykły)
- 6 łyżek mąki pszennej tortowej (u mnie tortowa orkiszowa typ450 -120g)
Białka ubić na półsztywno, dodawać po jednej łyżce cukier i po każdym dodaniu dokładnie ubijać. Następnie dodajemy po jednym żółtku, po każdym dodaniu ubijamy dalej. Na końcu partiami wsypujemy mąkę i delikatnie mieszamy, ja mieszam na najniższych obrotach miksera.
Masę wykładamy do blaszki wyłożonej papierem do pieczenia. Równo rozprowadzamy.
Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 170*C i pieczemy na programie do pieczenia biszkoptów lub góra-dół, bez termoobiegu ok.25 minut, aż się lekko przyrumieni, ale nie wysuszy.
Blachę wyjmujemy z piekarnika i zrzucamy na podłogę z wysokości ok.50cm (nie odwracając blachy, by biszkopt nie wypadł, blacha ma być dnem do dołu). Nie jest to konieczne, ale zapewnia równe opadanie biszkoptów, sprawdzone wielokrotnie.
Blachę z biszkoptem odstawiamy do wystudzenia.
Masa śmietanowa:
- 250g zimnego mascarpone
- 200g zimnej kremówki 30%
- 150g schłodzonej galaretki rozpuszczonej w wodzie* (patrz poniżej)
- 1 łyżka mielonego ksylitolu lub pudru trzcinowego (lub zwykłego)
Dodatkowo:
- 4 galaretki malinowe (na 0,5l wody każda)
- ok.300-400g malin (u mnie ogrodowe: świeże i mrożone)
*
W ok. 1350g (ml) gorącej wody rozmieszać dokładnie 4 galaretki. Odlać z całości 150g (ml) płynnej galaretki i wykorzystać po wystudzeniu do masy śmietanowej.
Pozostałą galaretkę również schładzamy. Ja moje galaretki wstawiam letnie do lodówki i dopiero, gdy lekko tężeją zalewam nimi owoce.
W misie miksera umieścić mascarpone i kremówkę, dodać łyżkę pudru i ubić. Gdy masa będzie już wystarczająco sztywna wlewamy schłodzoną (150g) galaretkę i dokładnie mieszamy.
Gdy masa lekko tężeje (trwa to chwilę, masa śmietanowa jest zimna, galaretka również) wykładamy ją na schłodzony biszkopt (boki blaszki dokładnie wyłożone papierem do pieczenia (wysoko), by nie uciekła nam galaretka pod spód ciasta.
Ja przewróciłam mój biszkopt do góry nogami, by szybciej odparował, zależało mi na czasie, przygotowywałam go bowiem późno w nocy, zwykle tego nie robię...
Masę śmietanową równo i dokładnie rozprowadzamy, szczególnie w narożnikach, by nie wyciekła nam galaretka.
Na niej wykładamy maliny (świeże lub mrożone, ja miałam pomieszane jedne i drugie). Blachę wstawiamy do lodówki i schładzamy.
Gdy galaretka lekko tężeje wylewamy ją, najlepiej warstwami (przynajmniej na dwa razy), cienka warstwa galaretki (tak, by chwyciła owoce, by nie pływały...), schładzamy i dopiero później reszta. Najlepiej uchwycić ten moment, że już prawie prawie galaretka tężeje, ale jeszcze daje radę się rozlać, wówczas na zimnych owocach od razu zastyga i nic nie spłynie przez ewentualne szparki pod ciasto...
Ciasto z galaretką schładzamy kilka godzin w lodówce.
Ja przygotowuję moje galaretki w dużo mniejszej ilości wody niż zalecane na opakowaniu, wówczas mam pewność, że galaretka nie spłynie mi z ciasta...
Smacznego :-)
Pychotka też piekłam z malinami
OdpowiedzUsuń😊
Usuń