Zupa, która zagościła u nas dzięki moim Teściom. Wcześniej nigdy jej nie jadłam. Mnie bardzo odpowiada jej kwaskowy posmak. Nie bywa u nas zbyt często tylko przy okazji gotowania golonek. A więc tradycyjnie raz, niekiedy dwa razy do roku. Ja mój przepis troszkę zmodyfikowałam, odchudziłam i rozrzedziłam.
Walory smakowe pozostają te same, a zawsze jakoś tak lżej, ja zresztą preferuję raczej rzadkie zupy. Najlepiej zupę przygotować na drugi dzień po gotowaniu golonek, wówczas ze schłodzonego wywaru łatwiej zdjąć tłuszcz (ja zbieram prawie cały, zupa ma mieć tylko posmak golonek, nie ma być tłusta). Ja zagęszczam swoją skrobią kukurydzianą ale można użyć mąki orkiszowej lub pszennej, wówczas zupa będzie bardziej biała, taka mleczna. Tę zupę podajemy z gotowanymi ziemniakami. Ja uwielbiam ją także samą, tak do popicia w bulionówce. Polecam wszystkim wielbicielom zup, szczególnie teraz gdy większość jest w posiadaniu gotowanych golonek. Ja przygotowałam w garnku ok.5l
Składniki zupy:
- 3 średnie marchewki
- 1 duży korzeń pietruszki lub pasternaku
- kawałek pory
- 1-2 łodygi selera naciowego
- 4-6 kulek ziela angielskiego
- 1-2 listki laurowe
- ok.2-3 litry wywaru od gotowania golonek
- 2-3 łyżki octu
- 3-4 łyżki dobrego, aromatycznego majeranku
- 2 łyżeczki ksylitolu lub cukru (lub dowolnie)
- ok.4 łyżek skrobi kukurydzianej lub mniejsza ilość zwykłej mąki
Przygotowanie wywaru:
Golonki po umyciu przekładam do garnka, zalewam zimną wodą i doprowadzam do wrzenia. Po zszumowaniu (usunięciu ściętego białka z powierzchni wody) garnek przykrywam i gotuję na małym palniku ok.2h (cały czas musi wrzeć), do miękkości mięsa (moje golonki są zawsze bardzo małe, gdy mamy większe czas się wydłuży). Pod koniec gotowania (20-30 minut wcześniej) dodaję do garnka 2 listki laurowe i z 4 kulki ziela angielskiego.
Przygotowanie zupy:
Do garnka wlać odtłuszczony wywar z golonek, dodać obrane i pokrojone na mniejsze kawałki marchew, pietruszkę, seler naciowy, por i gotować ok.30 minut, do miękkości warzyw.
W trakcie gotowania dodajemy ziele angielskie i liście laurowe.
Wywar uzupełnić gorącą wodą, dodać mąkę rozrobioną w małej ilości wody, ocet, doprawić do smaku ksylitolem (lub cukrem) i ewentualnie solą, w zależności od słoności naszych golonek. Moje tegoroczne były bardzo słone więc już soli nie dosypywałam. Ale najczęściej dosypanie soli jest konieczne. Doprawić roztartym w dłoniach majerankiem. Zagotować i można podawać. Gdy wolimy zupy bardziej gęste, ilość mąki można zwiększyć.
Zupa ma mieć smak słodko-kwaśny, dla mnie nawet bardziej kwaśny niż słodki. Doprawienie pozostawiam więc Wam, ilości przypraw są tylko orientacyjne.
Smacznego :-)
MÓWIM TEN MAJERANAK A NIE TA MAJERANKA
OdpowiedzUsuńWłaśnie nie zawsze..., sama łapię się na tym, że używam obydwu zwrotów, choć jest ten majeranek. Stąd raz miałam majeranek, a raz była majeranka, ale już poprawione.Dzięki za czujność. :-)
UsuńI do tego ziemniaki w mundurkach
OdpowiedzUsuńPychota😋😋
Usuń