Tak niewiele potrzeba, by w domowych warunkach ukisić swoją własną kapustę. Potrzebujemy tylko 2 lub 3 składników: kapustę, sól, najlepiej niejodowaną, kamienną do zapraw i ewentualnie marchew. Ja wykorzystałam białą kapustę cukrową, dodałam też niewielką ilość startej marchwi. Wyszła pyszna, delikatna, bez zbędnych dodatków kapusta kiszona. Zajadamy ją jako dodatek do kanapek lub samą z
Przy kiszeniu obowiązuje zasada: na każdy kilogram kapusty dajemy 15- 20g soli himalajskiej, kłodawskiej kamiennej do przetworów dałabym podobnie, zwykłej trochę mniej. Wykorzystałam kapustę, która pozostała mi w lodówce po przygotowywaniu gołąbków bez zawijania, stąd taka ilość. Po wycięciu głąba zostało mi 1450g, dodałam marchwi do 1500g i odpowiednią ilość soli.
Wyszła nam pyszna i chrupiąca kapusta... 👌😋
Z poniższych składników otrzymałam 2 słoiki (900ml) kapusty.
Składniki:
- 1450g białej kapusty
- ok. 50g obranej marchwi
- 30g soli himalajskiej (niejodowanej)
Kapustę drobno szatkujemy (ja kroję ostrym nożem), przekładamy do miski, dodajemy sól i dokładnie mieszamy. Ugniatamy kilka minut, by kapusta zmiękła i puściła sok.
Marchew ścieramy na tarce i dodajemy do kapusty. Odstawiamy na ok. 1-2h, w trakcie kilka razy całość mieszamy.
Gdy kapusta puści sok, przekładamy ją do przygotowanych wcześniej słoików, ciasno ubijamy. Nie zapełniamy do końca słoików, bo będzie nam wyciekał w trakcie kiszenia sok. Ważne, by kapusta była cała zakryta płynem. Gdyby była mało soczysta i nie dałoby się wycisnąć tyle soku, by zakrył kapustę, można przygotować sobie posoloną wodę i wlać trochę do słoika, by nie wystawała nam sucha kapusta. U mnie nie było takiej potrzeby, dotychczas ani razu, a kilkukrotnie już kisiłam kapustę.
Słoiki zakręcamy i odstawiamy na 5-7 dni w dość ciepłe miejsce, ale nie gorące. U mnie stoi sobie w misce w kotłowni, tam nikomu nie zawadza, a ma dość ciepło.
Za pierwszym razem zaglądałam do słoi, odgazowywałam, ale teraz już tego nie robię. Po 5-7 dniach otwieram dopiero słoiki i delektujemy się zdrową, domową kiszonką. Po tym czasie słoiki odstawiam do lodówki i tam sobie w chłodzie czekają na konsumpcję.
Smacznego :-)
Przyznam, że często kupowałam sobie kapustę kiszoną ze sklepu, bo uwielbiam ją jeść zarówno samą, jako dodatek do obiadu czy w różnego rodzaju potrawach. Jednak jakoś do tej pory nie zastanawiałam się nad przyrządzeniem własnej kapusty. Z tego co widzę trzeba będzie w końcu spróbować tej sztuki ;) Przy najbliższej okazji (jak już kupię kapustę), będę musiała skorzystać z Twojego przepisu i przygotować te pyszności. Jestem pewna, że wyjdzie coś pysznego, zresztą już same zdjęcia to sugerują ;) Wygląda wspaniale!
OdpowiedzUsuńPolecam, jest pyszna😋
Usuń