Chlebek pita (z greckiego pita- to placek), to popularny wypiek w krajach Bliskiego Wschodu. To ciasto z mąki, drożdży i wody, do którego możemy zapakować dowolne dodatki. Możemy wypełnić wnętrze farszem warzywnym, mięsnym, z dowolnymi sosami i dodatkami. Podczas pieczenia ciasto napusza
się i mocno rośnie, to m.in dzięki wysokiej temperaturze. Ja wykorzystałam płytę szamotową, którą nagrzałam już pół godziny wcześniej w piekarniku. Po przeczytaniu komentarzy, o tym, iż trzeba bardzo uważać przy przenoszeniu wyrośniętego ciasta, wykombinowałam, by nie trzeba było ciasta naciągać przy przenoszeniu. Moje krążki odkładałam na kawałki (arkusz przecięłam na 4 części) papieru do pieczenia, na nich łatwiej było mi przenieść potem pity na wygrzaną płytę do piekarnika. Wystarczy też nagrzać mocno blachę z piekarnika, gdy nie mamy szamotu.
Inspiracją był ten przepis, jednak u mnie powstała wersja orkiszowa.
Składniki:
- 3 szklanki mąki pszennej chlebowej (u mnie 510g mąki orkiszowej typ750)
- 1 i 1/4 szklanki letniej wody (u mnie 250g +63g do rozczynu)
- 20g świeżych drożdży lub 10g suchych
- 1 łyżeczka soli (u mnie himalajska)
rozczyn:
W kubku rozkruszyć drożdże, dodać do nich łyżkę mąki i 63g letniej wody (u mnie ok. 45*C). Dokładnie rozmieszać i odstawić na 10-15 minut, aż ruszy.
Do misy miksera dodajemy resztę mąki, sól oraz wyrośnięty zaczyn i mieszamy dokładnie do połączenia składników, gdy używamy drożdży suchych wsypujemy je od razu do misy z pozostałymi składnikami. Mąka orkiszowa nie wymaga długiego wyrabiania, dlatego ja mieszam tylko do połączenia składników. Gdy użyjemy mąki pszennej, masę musimy wyrabiać kilka (nawet do 15) minut. Z ciasta formujemy kulę i odstawiamy do wyrastania pod przykryciem, na ok.1-1,5h. U mnie wyrastało 1 godzinę.
Po tym czasie wykładamy masę na podsypany mąką blat. Zagniatamy ciasto.
Dzielimy na 10 równych części (najlepiej użyć do tego wagi). Z każdego kawałka formujemy kulkę, obtaczamy ją delikatnie w mące, spłaszczamy i rozwałkowujemy na cienki placek, o śr. ok.15cm. Czym cieńszy placek, tym delikatniejsze ścianki pity. Grubsze ciasto, to grubsze ścianki gotowego produktu.
Odstawiamy na ok. 30 minut do wyrastania. W tym czasie już grzejemy piekarnik z blachą, szamotem lub kamieniem do pizzy.
Moje wyrastały ok. 20 minut (czas mnie naglił...)
Ostrożnie przenosimy kawałki papieru z ciastem do piekarnika i pieczemy w piekarnika nagrzanym do 230*C ok. 8-10 minut, na programie góra-dół bez termoobiegu. Pity powinny mocno wyrosnąć (choć nie wiem od czego to zależy, ale moje 3 nie wyrosły...), mogą się delikatnie przyrumienić, ale nie muszą. Bardziej przyrumienione będą chrupiące, ale też mniej elastyczne i będą się kruszyć.
Upieczone pity wyjmujemy z piekarnika, a do pieczenia wstawiamy następne.
Można je kroić gorące, prosto z piekarnika i nadziewać ulubionym farszem. U mnie była wersja z moim pierwszym pulled pork...pychotka ;-)
Smacznego :-)
Ależ Ci pięknie urosły te bułeczki! Muszę spróbować czy wyjdą tak samo :)
OdpowiedzUsuńAż sama byłam w szoku... 😀
UsuńWyszły piękne i cudnie smakowały, myślę, iż to zasługa dobrego przepisu 👍
Polecam 😊
Oooo super! Muszę spróbować tego przepisu, bo ostatnie nie chciały mi tak pięknie wyrosnąć jak Twoje. ;) Do trzech razy sztuka, teraz powinno się udać. ;D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się uda. Moje rosły, aż sama nie dowierzałam... Myślę, że to zasługa przepisu, to moje pierwsze pity 💪😊
UsuńUdało się! Teraz robię już tylko z tego przepisu. Moje też teraz pięknie wyrosły i wychodzą przepyszne! Dziękuję ;)
UsuńSuper! Ogromnie się cieszę 😊
Usuńnikt się nie pita wiec zajadam
OdpowiedzUsuń