Kiedyś oglądając Dzień Dobry TVN, gdzie gościem Mikołaja Reja była pani (nazwiska niestety nie pamiętam), ekspertka od dań z fasoli, dowiedziałam się bardzo ciekawej rzeczy, a mianowicie wszyscy którzy moczą fasolę kilka lub kilkanaście godzin przed jej gotowaniem (ja tak robiłam cale życie...) popełniają poważny błąd. Wywiad był bardzo ciekawy, pani widać obeznana w temacie,
wydała nawet książkę o potrawach z fasoli, długo więc nie trzeba było mnie namawiać i tak już od ponad roku, ja również nie moczę fasoli... Po prostu w dniu gotowania zupy, przelewam tylko fasolę na sicie pod bieżącą wodą i od razu do gara. Fakt taka fasola gotuje się dłużej, ja w szybkowarze gotuję zupę ponad 3h, ale w smaku jest nieporównywalna i co bardzo istotne, potwierdza się fakt, o którym wspominała owa starsza już (a więc doświadczona) pani, taka fasola nie ma właściwości wzdymających. Sprawdzone wielokrotnie. Wg tego sposobu można przygotować zarówno samą fasolową jak i grochową (popularną grochówkę). U mnie 2w1, czyli fasolowo-grochowa (taki kompromis, każdy ma to, co lubi, jedni wolą fasolową, inni grochową, stąd fasolówko-grochówka), najlepsza zupa na świecie. Ja przygotowuję od razu dużą porcję, zajadamy 2-3 dni, z dnia na dzień jest coraz lepsza. Gdy zdarzy się, że zostaje jej więcej w drugim dniu, to wekuję w słoiki i pasteryzuję lub wlewam gorącą i zakręcam (nakrętka się wciąga i zupka czeka sobie w lodówce na następny obiad, za jakiś czas...). Tydzień-dwa może tak sobie stać, bez pasteryzacji, ale musi być wlana b.gorąca.
Podane ilości są orientacyjne, można dowolnie zamieniać, wymieniać...co kto lubi, co kto woli...
Składniki:
- 600g nasion strączkowych (u mnie ok.350g fasoli, mieszane 2-3 rodzaje +250g grochu żółtego, niełuskanego)
- 3 łodygi selera naciowego
- 500g obranych warzyw (marchew, korzeń pietruszki)
- kawałek białej części pora
- 500-600g obranych ziemniaków
- wędzona szynka, boczek, itp. ilość dowolna, u mnie dość sporo, bo przeważnie ok. 1 kilograma (ale wystarczy niewiele, tyle, by dało smak)
- 2-3 liście laurowe
- 6-8 kulek ziela angielskiego
- 5-6 kopiastych łyżek dobrego aromatycznego majeranku
- 1/2-3/4 główki czosnku
- sól i świeżo mielony pierz do smaku
Na dno garnka wrzucam pokrojoną na mniejsze kawałki wędzonkę (kawałki są takie na raz). Fasolę i groch przepłukuję na sicie pod bieżącą wodą, wrzucam na wędzonki.
Następnie dodaję pokrojone w kostkę marchew, korzeń pietruszki i ziemniaki, dorzucam także pokrojony por i seler naciowy. Dodaję ziele angielskie i liście laurowe, a także obrane i przekrojone na pół ząbki czosnku. Rozcieram w dłoniach 3 łyżki majeranku, zalewam całość wodą (do ok.2/3 wysokości), garnek zamykam i wstawiam na palnik.
Na początku gotuję na dużej mocy, od zagotowania palnik zmniejszam prawie na minimum (ja gotuję na "2") tak, by nie wygotowała się cała woda, wszak gotuję ponad 3h. Po 3,5h, palnik wyłączam, ale nie otwieram gara. Po ok.10-15 minutach garnek odpowietrzam i dopiero wówczas otwieram. Masa jest dość sucha, strąki wciągają prawie całą wodę, dlatego mieszam całość i uzupełniam gorącą wodą, rozcieram także pozostałą część majeranku i dodaję do zupy.
Najlepiej odstawić zupę na jakieś 30 minut. Po tym czasie sprawdzić smak i ewentualnie doprawić solą (u mnie nie trzeba, ale wszystko zależy od ilości i słoności wędzonek jakie damy) oraz świeżo mielonym pieprzem.
Smacznego :-)
Szybki i prosty przepis na mega smaczną i pożywną zupę :) Nic tylko robić i się zjadać. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. Pozdrawiam 😉
UsuńOjj u mnie dużo boczku idzie :D zupka genialna, smakuje nawet najbardziej wybrednemu.
OdpowiedzUsuńU nas też. Moja Rodzinka uważa, że wędzonki musi być duuużo, bo on nadaje smak. A zupka wyborna, potwierdzam 😋
UsuńHmm apetyczny ten boczuś... ja też mam sój ulubiony z zakładu mięsnego Karol.
OdpowiedzUsuń