Jak to w życiu bywa gdy wydaje nam się, że już coś robiliśmy i dobrze pamiętamy to nagle hops i klops, klapa... Zamiast trochę ponad 1 szklankę mleka dodałam 2, wydawało mi się iż tak właśnie dodawałam poprzednio. Na szczęście nie ma tego złego co, by na dobre nie wyszło... i tak było i tym razem. Chlebek wyszedł jeszcze lepszy niż w wersji I.
Dało się go rozsmarować cieniutko i dzięki temu był bardziej chrupiący, dodałam też inne przyprawy, takie które odpowiadają bardziej naszym gustom i wyszło cuuudo... Chlebuś baaardzo godny polecenia ! Nie tylko zdrowy- na bazie kaszy jaglanej i mąk bezglutenowych to jeszcze smaczny. U nas znika w błyskawicznym tempie. Piekłam go już trzykrotnie i ciągle czujemy niedosyt. Idealny do lekkich past, np. hummusu ale również sam. Ja piekłam na dwóch blaszkach z piekarnika ale przepis podaję na jedną. Była pilna potrzeba dodatku do hummusu. Chlebuś sprawdził się idealnie. :-)
Warto mieć kaszę ugotowana w lodówce ale przygotowanie jej na świeżo też nie jest zbyt pracochłonne. Gotowanie wg tego przepisu to czysta przyjemność.
Składniki:
- 1 szklanka ugotowanej na sypko kaszy jaglanej
- 6 kopiastych łyżek mąki gryczanej
- 2 płaskie łyżki skrobi kukurydzianej lub ziemniaczanej
- 1 szklanka mleka roślinnego (u mnie ryżowe lub owsiane bio)
- sól do smaku (ok.1/3 łyżeczki)
- 1/2-1 łyżeczki czarnuszki
- 1 kopiasta łyżka ziaren słonecznika
- 1 kopiasta łyżka siemienia lnianego lub sezamu
- mielony czosnek (lub ząbek świeżego zmiażdżonego)
- 1 łyżeczka kurkumy
- 30ml dobrej oliwy (u mnie oliwa z oliwek)
- ok.1 łyżeczki ziół prowansalskich i/lub rozmaryn, tymianek
- chili z młynka (kilka obrotów)
- mielona wędzona papryka (ok.1/3-1/2 łyżeczki)
+ dodatkowo ziarna sezamu lub siemienia lnianego do posypania
Kaszę ugotować według tego przepisu lub użyć już ugotowaną (u mnie ostatnio prawie zawsze czeka w lodówce ugotowana). Odmierzyć 1 szklankę i przełożyć do miski. Dodać do niej mąkę gryczaną i skrobię, oraz pozostałe składniki z wyjątkiem ziaren i dokładnie zmiksować na gładką masę. Następnie dodajemy ziarna i mieszamy.
Masę wykładamy na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia i rozprowadzamy równo łyżką maczaną w zimnej wodzie. Lekko nacinamy nożem prostokąty, tak by łatwiej było nam później pokroić na kawałki. Wierzch posypuję ziarnami siemienia lnianego lub sezamu i skrapiam wodą (by ziarna po upieczeniu nie odpadały). Wkładam do piekarnika nagrzanego do 180*C i piekę ok.45 minut, na programie góra-dół, bez termoobiegu. Masa jest dość luźna, bardziej niż w wersji pierwszej dlatego po 20 minutach pieczenia wyjmuję blachę z piekarnika i wtedy jeszcze raz nacinam podpieczone ciasto, tak by utworzyły się oddzielne kawałki. Blaszka wraca do piekarnika i dopieka się jeszcze 25 minut.
Po wyjęciu z piekarnika rozdzielamy nasze kawałki przy pomocy noża i pozostawiamy do wystygnięcia.
Upieczone i wystudzone chlebki przechowuję w zamkniętej metalowej puszce. Mogą tak być kilka dni.
Smacznego ;-)
świetny pomysł:)
OdpowiedzUsuńPolecam! Jest pyszny :-)
OdpowiedzUsuń