Oponki wyszły cudowne, ich smak dosłownie powala. Jak dla mnie wysiadają przy nich nawet pączki. A jeśli chodzi o czas przygotowania, to już w ogóle nic nie może się z nimi równać. Ich przygotowanie to dosłownie chwila. Potrzebujemy tylko dobrego białego sera i olej do smażenia (u mnie jak zwykle bezzapachowy olej kokosowy, ale można użyć również inny), pozostałe składniki bez problemu znajdą się w każdej kuchni. Tak więc zachęcam do wypróbowania przepisu, zapewniam, że się nie zawiedziecie. Ja smażyłam jednego dnia dwukrotnie, za każdym razem z innego sera (obawiałam się, że zabraknie na podwieczorek, bowiem znikały jeszcze ciepłe) i obydwie wersje były równie smaczne, choć im ser mniej zbity, tym ciasto luźniejsze i bardziej puszyste. Mój drugi ser taki właśnie był, dodatkowo zwiększyłam minimalnie ilość sody, druga wersja była więc wersją idealną, nawet ich smażenie opanowałam już do perfekcji, wyszły idealnie puszyste, jaśniutkie (dałam do nich mniej ksylitolu bowiem dzieci zażyczyły sobie oponki z polewą). Dla mnie najsmaczniejsza była wersja bez dodatków (bez lukru i bez posypywania mielonym ksylitolem), ale ja uwielbiam ciasta tylko delikatnie słodkie.
Z podanych składników wychodzi ok.20-25 sztuk (mnie wyszło 21).
Przepis znaleziony tutaj .
Składniki:
- 250g dobrego białego sera (półtusty lub tłusty)
- 250g mąki orkiszowej jasnej, u mnie typ700 (lub pszennej)
- 1 duże jajko (L)
- szczypta soli
- 50-80g ksylitolu (przy polewie dałam 50g)
- 1 łyżka ekstraktu waniliowego (lub 1 łyżka spirytusu i laska wanilii)
- 5g sody
- 1/2 łyżki kwaśnej śmietany (u mnie 18%)
- ok.700ml oleju do smażenia (u mnie bezzapachowy olej kokosowy)
W misie miksera rozdusić biały ser, dodać jajko, szczyptę soli oraz ksylitol i dokładnie rozetrzeć (utrzeć) wszystko. Następnie dodać ekstrakt waniliowy oraz mąkę wymieszaną z sodą. Dokładnie wymieszać i wyłożyć na blat podsypany delikatnie mąką, (ja przecieram blat mokrą ściereczką, przyklejam folię spożywczą i na nią wysypuję mąkę), rozwałkować delikatnie na płat o grubości ok.0,5cm i wykrawać krążki o śr.ok.3,5cm. Wewnątrz każdego krążka wyciąć jeszcze malutkie kółko. Z wyciętych kółeczek i ścinek zagnieść również ciasto i powykrawać koła. Mnie za każdym razem wyszło 21 sztuk.
Smażyć partiami na rozgrzanym oleju, na lekko rumiany kolor. Po kilka minut z każdej strony.
Odsączyć na papierowym ręczniku.
Podawać posypane mielonym ksylitolem lub polukrowane (mielonym cukrem trzcinowym z kremówką i kilkoma kroplami aromatu migdałowego). Ja dodatkowo przyozdobiłam polewą czekoladową. Do wersji lukrowanej dałam więc mniej ksylitolu, by nie były zbyt słodkie.
Smacznego :-)
Chętnie bym takie zjadła, bo je uwielbiam!
OdpowiedzUsuńWyglądają bosko :-) A do tego są faktycznie błyskawiczne!
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńI idealne na Walentynki!
:)
Milo, ze bierzesz udzial w akcji walentynkowej na Mikserze!
Kasia
www.lejdi-of-the-house.bloog.pl
Błyskawiczne i pyszne. Bardzo godne polecenia :-)
OdpowiedzUsuńOne się chyba do mnie uśmiechają! Pycha :)
OdpowiedzUsuńOj tak, uśmiechają się do wszystkich i zachęcają: zjedz mnie...:-)
Usuń��
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńno super deser
OdpowiedzUsuń