16 kwietnia 2020

KIEŁBASA SŁOIKOWA, DOMOWA MIELONKA, WERSJA II



   Domowa mielonka, czyli kiełbasa słoikowa cieszy się niesłabnącą popularnością zarówno u nas w domu, jak i na blogu. Dla jednych, to smaki dzieciństwa, dla innych nowe odkrycie, co by nie było, na pewno warto spróbować. Tym bardziej, że dzisiejsze mielonki, pozostawiają wiele do życzenia.

Na blogu jest już przepis na idealną słoikową, taką naczochowaną, przepyszną. Tamta ma tylko (dla niektórych) jeden minus- ten czosnek, przez jednych uwielbiany, przez innych mniej, lub wcale.
Dlatego postanowiłam przygotować wersję słoikowej bez dodatku zwykłego czosnku. Ta kiełbasa nadal jest pyszna, choć bez smaku i aromatu czosnkowego. Bez obaw możemy ją wykorzystać do kanapek do pracy, szkoły, itp. Czosnek zwykły zastąpiłam niedźwiedzim- jest bez intensywnego aromatu, ma też delikatniejszy smak, a walory zdrowotne pozostają...
Ta wersja bardziej przypomina smakiem tradycyjne mielonki, dostępne wiele lat temu- obecnych nie jadam, więc nie mam porównania. W domowej słoikowej nie mamy żadnych konserwantów (tylko sól i naturalne przyprawy), nie mamy cukru, glutenu, itp. Nie dodaję też soli peklowej, kiełbasa jest bardziej szara (ma dużo majeranku), ale zdrowsza, a i bez niej jest pyszna.
Rodzaje mięs oczywiście dowolne, ja podaję takie jakich użyłam tym razem. Ilości i rodzaje, to rzecz zmienna, bywa, że dodaję podgardle (wówczas daję mniej boczku), tym razem nie dostałam, więc był sam boczek. Ważne, by była łopatka- ona ładnie wiąże, a reszta dowolna.

Z poniższych składników otrzymałam 10 słoików mielonki

Składniki:
- 2,5 kg mieszanych mięs wieprzowych, u mnie:
 * 930g łopatki
 * 840g świeżego boczku
 * 480g karkówki
 * 250g golonki (bez skóry i bez kości)

- 1 i 3/4 łyżeczki mielonego pieprzu (nie kopiaste, bardziej płaskie)
- 4 łyżeczki czosnku niedźwiedziego
- 3 łyżki aromatycznego majeranku
- 1 i 3/4 łyżki soli himalajskiej (zwykłej trochę mniej)
- 250-300g (ml) zimnej wody

Mięsa myjemy, osuszamy, kroimy na mniejsze kawałki. Mielimy w maszynce do mielenia mięsa na dużych oczkach sita. Mogą być największe jakie mamy, lub średnie.



Do zmielonego mięsa dodajemy roztarty w dłoniach majeranek, czosnek niedźwiedzi, sól, pieprz oraz część wody. Wyrabiamy dłońmi, w trakcie dolewamy stopniowo resztę wody. Wyrabiamy kilka minut, aż mięso zacznie porządnie wiązać. Moje wiązało bardzo mocno, dolałam więc trochę więcej wody niż zwykle (normalnie maksymalna ilość wody to 10% wagi mięsa), tym razem zamiast 250g, dałam 300g i była to ilość idealna. Moje mięso wciągało wodę maksymalnie. Kupuję w małych lokalnych sklepikach, może nie było aż tak naszprycowane chemią... (tak się łudzę...)


Dobrze wyrobione mięso pakujemy ciasno (używam do tego łyżki, ubijam nią mięso, by nie było szpar) do przygotowanych wcześniej słoików, najlepiej prostych, łatwiej wyjąć z nich gotowy produkt, nie do pełna, od góry pozostaje wolna przestrzeń.


Słoki zamykamy i przeprowadzamy proces pasteryzacji. Można go wykonać na 3 sposoby:

1) wstawiamy słoiki do dużego garnka, uzupełniamy wodą do ok. 2/3 wysokości słoików, zagotowujemy i gotujemy pod przykryciem od razu 3h, na średnim palniku (woda musi się cały czas gotować)

2) wstawiamy słoiki do dużego garnka, uzupełniamy wodą do ok. 2/3 wysokości słoików i gotujemy dwuetapowo, tj. pierwszego dnia 1,5h, schładzamy, odstawiamy do lodówki i drugiego dnia gotujemy kolejne 1,5h, schładzamy i odstawiamy do lodówki

3) wstawiamy słoiki do dużego garnka, uzupełniamy wodą do ok. 2/3 wysokości słoików i gotujemy trzyetapowo, tj. pierwszego dnia gotujemy 60 minut, słoiki schładzamy i odstawiamy do lodówki, drugiego dnia wyjmujemy je z lodówki, umieszczamy w garnku, wlewamy zimną wodę, zagotowujemy i gotujemy pod przykryciem na średnim palniku ok. 40 minut, następnie schładzamy, odstawiamy do lodówki, trzeciego dnia czynności powtarzamy, z tym, że gotujemy jeszcze krócej, a mianowicie wystarczy już ok. 20-30 minut.


Gotowy produkt przechowujemy w chłodnym miejscu. Ja osobiście trzymam zawsze w lodówce.




Smacznego :-)

2 komentarze:

  1. A czy mozna takie miesko przechowywac w spizarni lub piwnicy?jak dlugo?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpytałam właśnie Mamę i Teściową jak kiedyś przechowywali ludzie kiełbasę w słoikach, gdy nie było lodówek. Odpowiedź była jednogłośna- takie słoiki ludzie odstawiali do piwnicy i przykrywali, by nie było dostępu światła (by nie jełczał tłuszcz). Piwnice były zimne, nieogrzewane, takie słoje stały tam po 3-4 miesiące, do następnego świniobicia. Też były bez dodatku konserwantów, tylko sól, czosnek- sama natura. Gotowane raz 3h lub przez 3 dni po ok 1h. Sklepowe są z konserwantami więc mogą stać w cieple, z taką domową bym nie ryzykowała, zimna spiżarnia, piwnica lub ziemianka jak najbardziej, tylko odciąć dopływ światła

      Usuń