Pyzy drożdżowe, pampuchy, kluski na parze wszystkie nazwy określają ten sam produkt- pyszne domowe pyzy. U mnie uwielbiają je wszyscy, a już w szczególności dzieci. Kiedyś przygotowywałam je dość często, wówczas nie było jeszcze takiego wyboru pyz w sklepach.
Teraz wróciłam do ich samodzielnego przygotowywania nie z powodu ich braku w sklepie, te bywają w ogromnym wyborze. Po prostu coraz bardziej lubię wiedzieć co jem i czym karmię swoich najbliższych i choć oni pewnie często nie doceniają tych starań, to ja mam chociaż czyste sumienie, że nie karmię ich nie wiadomo czym. Możemy je przygotować również na mące pszennej, wówczas dajemy jej ok.1 kilograma. Moje przygotowywałam na mące orkiszowej (typ700 i 750), my po prostu staramy się nie jadać pszenicy (która jest modyfikowana i z jej starą odmianą- orkiszem ma wspólną tylko nazwę, choć dla mnie orkisz to orkisz). Zamiast cukru (nadaje im lekko słodkawy smak) użyłam ksylitolu. Wyszły bardzo delikatne ale zarazem bardzo sycące, nie dmuchane, no i bez zbędnych dodatków konserwujących. Puszyste i bardzo sprężyste (po zduszeniu od razu odzyskują dawny kształt).
Z podanych składników wychodzi ok. 25-28 dużych pyz.
Składniki:
- 1,1kg mąki orkiszowej, u mnie typ750 (lub ok.1,050 kg typ700)
- 4 jajka "L"
- 100g stopionego masła
- 0,5 litra ciepłego mleka
- 50g świeżych drożdży
- 3/4-1 płaskiej łyżeczki* soli himalajskiej lub morskiej (zwykłej mniej)
- 2 kopiaste łyżki ksylitolu (lub cukru)
+ kilka łyżek mąki do podsypania
* gdy dajemy mniej cukru (ksylitolu), wystarczy 1/2 łyżeczki soli himalajskiej
Do kubka rozkruszyć drożdże, dodać 1 łyżkę mąki i kilka łyżek ciepłego (nie gorącego) mleka, dokładnie rozmieszać i odstawić do wyrośnięcia.
W misie miksera roztrzepać lekko jajka z solą i ksylitolem (lub cukrem). Dodać ciepłe mleko, rotopione masło, wyrośnięty zaczyn i resztę mąki. dokładnie wyrobić ciasto. Można również ciasto wyrobić ręcznie. Kiedyś używałam do tego drewnianej łopatki.
Ciasto odstawiamy pod przykryciem w ciepłe miejsce do podwojenia objętości. U mnie trwa to ok.30-40 minut.
Wyrośnięte ciasto przełożyć na blat podsypany delikatnie mąką, uformować z niego długi wałek i wykrawać szklanką lub metalową obręczą kawałki ciasta.
Z każdego kawałka uformować kulkę i odłożyć ją na podsypany mąką blat.
Spód pyz musi być omączony, inaczej będą się mocno kleiły do sitka.
W dużym garnku zagotować wodę z sitkiem do pyz. Na sitko (woda msui się mocno gotować) wykładamy pyzy (u mnie po 5) w dość dużych odstępach, garnek zakrywamy i gotujemy pyzy pod przykryciem ok.8 minut. Następnie delikatnie wyjmujemy je z garnka i wkładamy na sitko następne.
Uwaga: kontrolujmy stan wody, jest jej bowiem niewiele a czas gotowania jest dość długi. Najlepiej co jakiś czas dolewać wrzącą wodę.
Takie pyzy najlepiej smakują podane do sosu pieczeniowego np. z kaczki, gęsi lub innych smażonych mięs.
Smacznego :-)
Wieki nie jadłam, muszę zrobić w końcu, tylko tyle czasu zawsze to zajmuje ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na konkurs, do wygrania bon 120 zł na zakupy.
http://poezja-smakow.blogspot.com/2015/02/wygraj-bon-120-z-na-zakupy-w.html
Nie jest tak źle, w trakcie wyrastania można zrobić coś innego. Też mi się tak kiedyś wydawało... Teraz już nie kupię w sklepie, przygotowanie ich zajmuje naprawdę niewiele czasu. No i ten smak... Polecam :-)
UsuńWszystko super, pyzy wyglądają smakowicie. Jednak nie należy zamieniać cukru na ksylitol. Cukieru nie daje się do smaku , ale po to aby drożdże miały się czym "odżywić". Wystarczą 2 szczypty na 1kg mąki. Na ksylitolu drożdże nie rosną a wręcz przeciwnie, ksylitol je zabija.
OdpowiedzUsuńZapewniam, że drożdże do wzrostu cukru nie potrzebują, to mit. Wszystkie bułki, chleb, pizza i wiele innych produktów doskonale rosną bez jego dodatku. Drożdże do wzrostu potrzebują mąki, nadmiar cukru wręcz może je zabić, to dlatego niektórym osobom nie wychodzi ciasto drożdżowe... Też myślałam kiedyś podobnie, to dlatego, że od lat nam to wmawiano. Ale jak to w życiu bywa, teoria swoje a doświadczenie swoje. Nigdy nie dodaję do tych produktów cukru, nawet nie daję ksylitolu (mimo iż nie hamuje on, tym bardziej nie zabija wzrostu drożdży, kolejny mit, może gdyby było go bardzo dużo to, by zahamował...) A pyzy akurat lubią słodycz, nie dla wzrostu, tylko dla smaku, dlatego właśnie dodaję ksylitol (cukru białego nie używam wcale). Proponuję zrobić próbę czy drożdże potrzebują cukru, czy wyrosną bez jego dodatku... ciekawe doświadczenie, a przy okazji obalenie mitu... Pozdrawiam ;-)
Usuń