Chleb pełnoziarnisty orkiszowy na zakwasie, tym razem bez dodatku ziaren, za to na pysznej grubo mielonej mące Wirtas typ3000. Tę mąkę odkryłam już kilka lat temu, byłam nią zauroczona, ale jak to w życiu bywa człowiek pragnie zmian.
Taka zmiana nastąpiła i tym razem, wróciłam do starej dobrej mąki, chlebek wyszedł na niej przepyszny. Zamieniając ten typ mąki na typ2000 należy zwiększyć jej ilość lub użyć mniej wody. Polecam bardzo gorąco ;-)
Składniki:
- 950g mąki orkiszowej typ3000 (typ2000 ok.1000g)
- 850g (ml) wody filtrowanej lub źródlanej
- 30g grubych otrąb orkiszowych lub owsianych (u mnie owsiane Sante)
- 280g zakwasu orkiszowego lub żytniego (lub po 140g żytniego i 140g orkiszowego)*
- 30g soli himalajskiej
Piekłam w dwóch formach, o wym.24x8cm
*zakwas wyjmujemy z lodówki min.1-2h wcześniej
W misie umieszczamy wszystkie produkty i mieszamy do połączenia składników. Można wykorzystać w tym celu mikser, ale można też wymieszać drewnianą łopatką. Mąka orkiszowa nie wymaga długiego wyrabiania. Ja mieszam tylko do połączenia składników.
Masę przekładamy do dwóch przygotowanych wcześniej form. Ja swoje smaruję delikatnie olejem. Gdy używamy form metalowych musimy je wyłożyć papierem do pieczenia lub posmarować olejem a następnie obsypać otrębami lub mąką.
Dokładnie ubijamy miejsce przy miejscu łyżką maczaną w wodzie. Wygładzamy i odstawiamy pod przykryciem do wyrastania.
U mnie wyrasta zwykle ok. 4,5-6h. W zależności od starości i rodzaju użytego zakwasu. Najszybciej wyrasta na samy żytnim i świeżym zakwasie. Najdłużej na samym orkiszowym, takim kilkutygodniowym. U mnie zwykle pół/pół zakwas orkiszowy i żytni.
Formy z wyrośniętym chlebem wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200*C i pieczemy na termoobiegu ok. 55 minut.
Po upieczeniu od razu wyjmujemy chleb z form i odstawiamy do odparowania. Formy metalowe (bez papieru) odstawiamy z chlebem na ok.10-15 minut, dopiero wówczas okrawamy dokładnie boki i wyjmujemy chleb.
Ja zostawiam moje chleby na drewnianej desce do drugiego dnia. Dopiero wówczas pakuję je do papierowym toreb i przechowuję w otwartym chlebaku. U nas chleby na zakwasie zjadane są do ostatniego okruszka. W moim odczuciu chleby na zakwasie nie starzeją się nigdy (przynajmniej te z moich przepisów), one tylko każdego dnia inaczej smakują. Uwielbiamy takie chrupkie, ponad tygodniowe cieniutkie kanapki...mniam... :-)
Smacznego :-)
i na rano chlebek
OdpowiedzUsuń