Potrawka na bazie rosołu z kury, tłustego kurczaka, gęsi, itp. z mnóstwem rodzynek, które nadają potrawie genialnego smaku. I choć u mnie nie wszyscy za rodzynkami przepadają, to musi ich być dużo, by nadały odpowiedni smak. Część rodzinki wybiera sobie sos bez nich, część za to z ich dużą ilością.
Co dziwne Ci, którzy lubią u nas rodzynki suszone, nie przepadają za nimi w potrawce i na odwrót. Swego czasu potrawka, to było jedyne danie w którym tolerowałam rodzynki, mało tego zawsze wydawało mi się ich za mało.... Dlatego u siebie daję ich zdecydowanie więcej. Pominęłam za to dodatek cytryny, którą dodawało się u mnie w rodzinnym domu. Kiedyś jej nie dodawałam nieświadomie, potem gdy dodałam, to wszyscy orzekli, że bez cytryny jest lepsza...Tak więc moja wersja potrawki jest bez dodatku cytryny, za to z dużą ilością rodzynek, które wystarczają i za cytrynę i za cukier, którego również nie dodaję. Ale oczywiście doprawić można również sokiem z cytryny, gdy ktoś lubi.
Nie jest to danie dietetyczne, tłuszcz jest tu konieczny ale za to jakie pyszne.
Do potrawki dodajemy także gotowane mięso (z rosołu), gdy lubimy. U nas dodatkiem jest zawsze ryż basmati (nasz ulubiony) i marchew z groszkiem lub sama marchew.
Składniki:
- ok.750 -1000ml tłustego rosołu (u mnie tym razem z porcji z gęsi, ale zwykle bywa z wiejskiej kury)
- ok.2-3 łyżek mąki orkiszowej (u mnie typ450)
- 100g rodzynek
- 2 żółtka
- ok.50ml kremówki
- 1-2 łyżki masła (daję klarowane)
- sól do smaku
Z rosołu zebrać tłustą górną warstwę, u mnie ok.750ml.
Rodzynki sparzyć wrzątkiem, wodę odlać.
Sparzone rodzynki przełożyć do odlanego do mniejszego garnka rosołu. Ja gotuję w nim rodzynki ok. 15-20 minut, wówczas fajnie napęcznieją, są takie mięciutkie i oddają smak wywarowi.
Mąkę dokładnie mieszam z zimną wodą, rosół z rodzynkami zdejmuję z palnika, dodaję wodę z mąką i dokładnie mieszam. Garnek wstawiam z powrotem na palnik i mieszając doprowadzam do wrzenia. Chwilę gotuję. Następnie dodaję kremówkę i masło, zagotowuję i odstawiam.
Do małego kubka wybijam same żółtka (białka wyrzucam, ale można je wykorzystać np. do bezy), dodaję do nich kilka łyżek sosu, dokładnie mieszam. Dopiero taką zahartowaną masę żółtkową wlewam do sosu, cały czas mieszając. Sosu już nie zagotowuję. Doprawiam do smaku ewentualnie solą. Gdyby sos był zbyt gęsty dolać trochę rosołu. Najlepiej przygotować sos potrawkowy bezpośrednio przed podaniem lub bardzo ostrożnie go potem podgrzewać, nie można go bowiem zagotować. Uważać także na palniki (nieindukcyjne), które trzymają jeszcze jakiś czas temperaturę.... najlepiej garnek z gotowym sosem zestawić z palnika.
Smacznego:-)
Kto by się spodziewał, że to może być aż tak dobre :D
OdpowiedzUsuńAno może. Dla nas pychota 😋
UsuńPozdrawiam 😊
Uwielbiam, zawsze wybieram rodzynki ale z ryżem to najlepsza opcja na smaczny obiadek:-))
OdpowiedzUsuńU nas rodzynek bardzo dużo, oczywiście co niektórzy je wybierają, ale smak pozostaje, a o to głównie chodzi. No i dzięki temu co niektórzy mają ich więcej 😄
Usuńwiosenna zupka
OdpowiedzUsuń