Kiedy wydawało się, że mam już doskonały przepis na pączki, który sprawdził się u nas po wielokroć, przypadkiem (choć tych ponoć nie ma 😍), trafiam w necie na przepis, który wydaje się jeszcze lepszy, od tego już doskonałego... 🙈Wiem jedno, na pewno go wypróbuję. I choć może nie powinnam tego pisać, ale mamy nowego faworyta 🙊, te pączki mają pod sobą wszystkie inne. Są proste w przygotowaniu, a ich lekkość i smak, dosłownie powalają na kolana.
Innych pączków dłuuugo u nas nie będzie, choć może nie, mają one swojego konkurenta, bowiem od razu przygotowywałam je w dwóch wersjach. Jedna była na mleku krowim, druga na roślinnym i tak naprawdę choć z tymi drugimi trochę pokombinowałam, to trudno mi ocenić, które były lepsze. Obydwie wyszły lekkie jak puch i obydwie wersje równie przepyszne. Tak więc są dwa miejsca równorzędne 💕No i moja pomocniczka, też miała w tym swój mały udział, dlatego wyszły takie pyszne 😄
Inpsiracją był przepis ze strony e-przepisykulinarne.pl, z małymi modyfikacjami, m.in. zmniejszyłam ilość cukru i drożdży, zamieniłam też mąkę na orkiszową.
Składniki na 20 sztuk:
- 500g mąki pszennej typ500, ja użyłam orkiszową tortową typ450
- 30-40g ksylitolu lub cukru
- 35g świeżych drożdży
- 1 jajko
- 3 żółtka
- 250g mleka (u mnie 3,2%)
- 30g oleju (dałam stopiony kokosowy bezzapachowy)
- szczypta soli
- 2 łyżki spirytusu lub wódki
dodatkowo:
- 1-2 słoiki powideł lub dowolnej konfitury
- ok. 800-1000g oleju (u mnie bezzapachowy kokosowy)
- ok. 80g pudru
- 2-3 łyżki soku z cytryny
zaczyn:
Drożdże rozkruszamy do kubeczka, dodajemy 1-2 łyżki mąki i ok. 100g letniego mleka. Wszystko dokładnie mieszamy i odstawiamy na ok. 10-15 minut, aż wyraźnie urośnie.
W misie miksera ubijamy żółtka i jajko z ksylitolem lub cukrem i szczyptą soli na puch. Do masy dodajemy wyrośnięty zaczyn, resztę mąki, letniego mleka i spirytus. Dokładnie wyrabiamy. Pod koniec wlewamy płynny olej i mieszamy całość do uzyskania gładkiej jednolitej masy. U mnie trwa to dosłownie chwilę. Masę formujemy w kulkę i przekładamy do miski przesmarowanej delikatnie olejem, odstawiamy w ciepłe miejsce na ok. 1-2h , aż wyraźnie wyrośnie. Moje ciasto wyrastało 2h.
Wyrośnięte ciasto przekładamy na podsypany delikatnie mąką blat, kilka razy zagniatamy. Rozwałkowujemy ciasto na grubość ok. 1,5-2cm. Wykrawamy koła, o śr. ok.7,5cm i odkładamy na podsypany lekko mąką papier do pieczenia. Odstawiamy do napuszenia na ok. 30 minut.
W tym czasie nagrzewamy w garnku olej. Gdy osiągnie temp. ok. 175-180* rozpoczynamy smażenie naszych pączków. Wkładamy je partiami po ok. 3-4 sztuki na rozgrzany olej, odwracając je do góry nogami. Czyli strona, na której leży pączek na papierze ląduje w garnku na górze. Część napuszona zostaje zanurzona w oleju. Przykrywamy garnek pokrywą i smażymy 2 minuty. Następnie pokrywę zdejmujemy, pączki odwracamy i dosmażamy kolejne 2 minuty, już bez przykrycia.
Usmażone pączki wyjmujemy na ręcznik papierowy, by usunąć nadmiar tłuszczu.
Następnie nadziewamy pączki powidłami lub ulubioną konfiturą i smarujemy lukrem. Ja do nadziewania wykorzystuję rękaw cukierniczy i tylkę z długą prostą końcówką. Nasze wyszły meeega nadziane. Na jedną taką partię wykorzystałam do nadziania 2 słoiki domowych powideł, każdy 400ml.
Zaraz po nadzianiu wszystkich (jeszcze letnich) pączków przygotowuję lukier. Puder zalewam sokiem z cytryny i mieszam do rozpuszczenia. Pączki smaruję pędzelkiem i odstawiam do zastygnięcia.
Te pączki mają tylko jeden minus..., na jednym trudno poprzestać...🙊🙈
Rewelacyjne pączki ze starego zeszytu ;)
OdpowiedzUsuńSą pyszne, potwierdzam👌😊
Usuń