Genialne w swej prostocie i cudne w smaku. Najlepszą rekomendacją niech będzie to iż znikały u mnie jeszcze gorące, prosto z blaszki... Fakt, dawno nie piekłam ciasteczek, ale żeby aż tak... Ledwie udało mi się przechwycić kilka sztuk do zdjęć... Normalnie jakby nigdy nie jedli słodkiego...
Co do tej słodyczy, to jak dla mnie było jej jednak zbyt wiele. Dzieciom to co prawda nie przeszkadzało, ale mniej słodkie też by zajadały. Następne będą w wersji bardziej okrojonej miodowo...
Inspiracją był ten przepis
U nas wyszło 29 ciasteczek.
Składniki:
- 2 szklanki ugotowanej kaszy jaglanej (gotowałam w proporcji:1 szklanka kaszy/ 2 szklanki wody. Kaszę podprażyłam wcześniej na suchej patelni)
- 1/2 szklanki płynnego miodu (lub innego płynnego słodziwa)
- 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego (lub cukru waniliowego)
- plus ewentualnie ok.1/2 szklanki mąki gryczanej lub innej, ja dałam 1 łyżeczkę skrobi z tapioki
- 1-2 łyżeczki płynnego oleju kokosowego (nie trzeba)
Kaszę blendujemy razem z miodem i ekstraktem waniliowym na dość gładką masę. Najlepiej dodawać miód stopniowo do uzyskania gęstej, gładkiej papki. Ja dodałam dodatkowo łyżeczkę skrobi z tapioki i olej kokosowy (dla obniżenia indeksu glikemicznego).
Jeżeli masa wychodzi zbyt rzadka dodajemy mąkę lub więcej skrobi. Jeżeli masa jest zbyt sucha dolewamy trochę wody. Gotowa masa powinna być dość gęsta, ale nie na tyle, by szło ją formować w dłoniach. Po nałożeniu na łyżeczkę masa powinna z niej spłynąć po przechyleniu.
Na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia wykładamy po łyżeczce na każde ciastko, lekko spłaszczamy. Między ciastkami zostawiamy odstępy, rozlewają się w trakcie pieczenia.
Blaszkę wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180*C i pieczemy ok.20 minut, na termoobiegu, do lekkiego przyrumienienia.
Wyjmujemy z piekarnika i odstawiamy do wystudzenia (gdy się uda...). Niestety nie wiem jak długo można je przechowywać, gdyż u mnie nie doczekały następnego dnia...
Smacznego :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz