Chleb, który powstał pod wpływem chwili. Nie było go wcale w planach 🙈 Tyle co upiekłam nasze ulubione chleby foremkowe na dwóch zakwasach. No, ale jak to w życiu bywa..., Tak mnie kusił zakwas, który odżywiłam trochę inną metodą (robię tak od jakiegoś czasu, gdy piekę chleby bez formy, głównie na płycie szamotowej). Tak więc zakwas sobie stał stał i kusił, kusił, aż w końcu skusił na dobre. Padło dla odmiany na chleb pszenny, olbrzymie zaskoczenie, tym bardziej, że od kilku lat nie jadamy pszenicy, z wyjątkiem włoskiej pizzy na wakacjach... 😍